Recenzja filmu

Krwawy ring (1986)
Jet Li
Jet Li

Źli Amerykanie kontra Jet Li

"Krwawy ring" jest pierwszym i zarazem ostatnim filmem, w którym Jet Li odegrał rolę nie tylko aktora, choreografa scen walk, ale również stanął po drugiej stronie kamery jako reżyser. Zachęcony
"Krwawy ring" jest pierwszym i zarazem ostatnim filmem, w którym Jet Li odegrał rolę nie tylko aktora, choreografa scen walk, ale również stanął po drugiej stronie kamery jako reżyser. Zachęcony swymi sukcesami w trzech częściach "Klasztoru Shaolin" postanowił zrealizować własny film, który niestety okazał się komercyjną porażką. Fabuła, jak na "dobry" film akcji przystało, nie należy do zbyt skomplikowanych. Z wojny chińsko-japońskiej wracają chińscy żołnierze, wśród nich znajduje się również młody i odważny Jet. Okazuje się jednak, że nikt nie wita ich z otwartymi ramionami jako bohaterów wojennych, a w mieście faktyczne rządy sprawują Amerykanie. Jak można się domyślać, kwestią czasu jest moment, w którym Jet i żołnierze Stanów Zjednoczonych skrzyżują swoje drogi i pięści. Mimo swej prostoty fabuła potrafi czasem (rzadko bo rzadko, ale jednak) zaskoczyć rozwojem wypadków. Nie czyni tak jednak z powodu zaskakujących, nieprzewidywalnych rozwiązań fabularnych, ale poprzez fakt, że niektórych scen nie spodziewałem się zobaczyć w filmie z Jetem Li. Żeby nie zdradzać zbytnio fabuły, powiem tylko, że owe sceny czynią z "Born to defense" chyba najmocniejszy film z tym aktorem. Historia, którą przedstawiłem w drugim akapicie recenzji, nie da się ukryć, jest nieco antyamerykańska, przedstawia mieszkańców ww. kraju w negatywnym świetle. Żołnierze ze Stanów Zjednoczonych są złośliwi, pewni siebie, wulgarni oraz nie grzeszą zbytnią moralnością - delikatnie mówiąc. Trudno jednak z całą pewnością stwierdzić, czy film ma ambicje być komentarzem na temat obecności Amerykanów w Chinach, czy po prostu wykorzystuje ich, aby zbudować podstawy fabuły i uzasadnienie dla oglądanych walk. Amerykanie mogą tu więc odgrywać podobną rolę jak Niemcy w grach komputerowych typu "Wolfenstein" czy "BloodRayne". Wydaje mi się jednak, że film stara się być czymś więcej aniżeli tylko prostą bijatyką. Niestety, niemal każdy jego element jest niedopracowany. Widać, że Jet ma do czołówki reżyserów daleko (kto wie jednak, jak potoczyłyby się sprawy gdyby dalej podejmował się reżyserii filmów?). Zdjęcia i scenografia niczym nie zachwycają, gra aktorów jest momentami bardzo sztuczna, muzyka również do najlepszych nie należy. Fabuła także nie jest do końca wyeksploatowana, a walki nie sprawią, że ktokolwiek zaniemówi ze zdumienia. Pojedynki są oczywiście bardzo ważnym elementem filmu, w końcu główną rolę gra Jet Li. Są one całkowicie realistyczne, co nieczęsto zdarza się w filmach z tym aktorem. Jet nie ma wielkiej przewagi nad swoimi wrogami, a w ruch często idą nie tylko ręce i nogi, ale również to, co "pod ręką" się znajduje, jak np. łańcuchy czy krzesła. Walki są jednak nie do końca dopracowane. Momentami widać, ze ciosy nie dochodzą celu (choć część dochodziła - Jet ma do dzisiaj bliznę po jednym z nich), nie ujrzymy tu też spektakularnych akrobacji. Pojedynki pozostawiają pewien niedosyt, jak zresztą wszystko w tej produkcji. Jednak muszę przyznać, że film mi się podoba, każdy jego element mimo niedopracowania jest dobry i gdyby twórcy się bardziej przyłożyli mógłby wyjść z tego naprawdę porządny film. "Krwawy ring" jest klasycznym przykładem niewykorzystanego potencjału, choć paradoksalnie właśnie przez niedoróbki film zyskuje nieco "brudny" nastrój, którego daremnie szukać w innych filmach z Li Lian Jie (tak brzmi prawdziwe imię Jeta). Dla fanów Jeta Li pozycja obowiązkowa, to w końcu jedyna okazja, aby go "zobaczyć" w roli reżysera. Dla reszty to będzie raczej kolejny film akcji, który niczym specjalnym się nie wyróżnia
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones